piątek, 1 maja 2020

20:53 Pogrzeb?

Czuję się tak jakbym straciła wszystkie i jedyne bliskie mi osoby.
 Matka już dla mnie nie istnieje. Nie po tym jak w dalszym ciągu nic się nie odzywa, ucieka w swoją skorupę i w dodatku poszła pożalić się do dziadków. Oczywiście, że tak tylko to potrafi.

Mimo wszystko cieszę się, że dzisiaj do nich poszłam. Przynajmniej wiem na czym stoję.
Pierwszy raz kłóciłam się tak z dziadkiem, ale on bronił matki! Oczywiście, że jej bronił, w końcu to jego dziecko, jak bardzo byłam naiwna, że myślałam, że weźmie stronę wnuczki.
 Bo ona pracowała jak była z nim! Jasne! Co za kpina! To nie praca!
Więc generalnie, ona nie jest niczemu winna, przyszła i płakała, matkę trzeba szanować i to ona jest biedna i poszkodowana. Teraz już rozumiem jej motywy, żeby każdemu usługiwać. Zły ojciec jeździł do biednej bidulki i z powrotem ją tam zaciągnął. Kobieta miała ponad 30 lat do cholery! Teraz leci już ponad 50! A w dalszy ciągu zero odpowiedzialności! W każdym razie, co w rodzinie to nie zginie. Oni też są w stanie tylko powiedzieć, żeby to ona mu coś powiedziała, skoro ona ewidentnie sobie nie radzi! I koło się zamyka. Zresztą ''co ona mu powie, jak on taki silny, że jej rękę złamie.'' Mówi matka swojej córki, w kwestii matka-syn.
Nikt nie zdaje sobie sprawy jak bardzo w tedy dostałam, to nie były zwykłe klapsy. To było katowanie. A każdy sprowadza to tylko do zwykłych klapsów!
 Ojca bronią tamci dziadkowie, bo on jest chory. I dlatego nie musi już iść do pracy, no tak. Obydwoje mają to czego chcieli.
A f. ? On ma to czego chciał czyli pieniędzy i uwagi. Well done, bracie, well done. Moje gratulacje.

Ja mam się nie odzywać i nie dramatyzować. Inni mają gorzej. To co było w dzieciństwie, o czym nawet nie jestem w stanie mówić, ani myśleć zostało sprowadzone do zwykłego pojedynczego klapsa.

Ja żyje jak pączek w maśle ''ja nigdzie nie byłem i nic nie widziałem, ani się nie uczyłem.'' W zasadzie oni wszyscy nigdzie nie byli i się nie uczyli.
''A jak masz problemy to idź do psychiatry i bierz tabletki, a nie do psychologa.'' Być może i tak trzeba zrobić.
''Masz pracę, auto, ani męża ani dzieci. Żyć nie umierać.'' Mam też czarną marę obok mojego boku, kompletną samotność każdego dnia. To już praktycznie moja najlepsza przyjaciółka.

bo G. ''Tylko proszę nie wylewaj znowu na mnie swoich żali'' jest dla mnie tylko w tedy kiedy jest dobrze.

Nie mam już matki, ale nie mam już też dziadków. I to wszystko jednego dnia.
W każdym domu cisza tak, że aż dzwoni w uszach.

Tylko zdam maturę i wyuczę się angielskiego. Jeszcze tylko dwa lata.

Nigdy dość dobra.
Zawsze zbyt się nad sobą użala.
Zawsze samotna.
Zawsze dziwaczka.
Zawsze wariatka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Koniec. 07/04/21

19:21 Spędziłam tutaj dużo czasu, jako Imprefect podpisywałam się jeszcze w gimnazjum. Nie ma już Imperfect, ta osoba już odeszła. Nazwa teg...