7:51
Rozszerzyłam wczoraj do ok. 1700/1750. Tak, żeby mieć z czego schodzić. I co? I 50,04 z rana na wadze!
Próbuję ukoić nerwy kawą z mlekiem owsianym i ciepłym dotykiem kubka. 40 kalorii.
Nie wiem sama czy dalej ciągnąć te 1700/1750 przez te 2/3 dni? Czy znowu wrócić do tych 1500/1200?Może jeszcze jeden dzień na wyższym limicie i zobaczymy.
Wczoraj prawie się nażarłam bo mama wyskoczyła nagle z propozycją pojechania do Krakowa z I. i jej rodziną. ale oczywiście nie zapytała ich o zgodę! A nie wydaje mi się, żeby byli na to, aż tak zadowoleni. A teraz mam taką nadzieję! I taki stres! Ponoć czwartek też ma wypalić, ale nawet się nie nastawiam/
W pracy znowu się psuje, a ja nie wiem jak nad tym zapanować.
Wczoraj tylko pół godzinki rolowania i 30 minut hula-hop.
Dzisiaj nie lepiej, bo czeka mnie sprzątanie u dziadków.
Jutro angielski, a ja nic nie umiem, nic nie ruszyłam i nawet wypracowania nie wyślę.
Skończyłam w końcu książkę i zaczynam kolejną. Marna pociecha.
jak ja siebie n i e n a w i d z ę
gruba, spasiona świnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz