17:42
Napad trwa. Trzeci dzień. Po pracy, śniadaniu(161) i grahamce(189) 51,2kg.
Teraz wpadły cztery markizy orzechowe(236), cały kołaczyk (300), 3 łyżki dżemu porzeczkowego (60)i łyżeczka dżemu wiśniowego (23)+ ziemniaki 206g (165), kalafior (53), ogórek z cebulą (30)+ pasta jajeczna (25). + kawa z mlekiem.
1242 w zaokrągleniu 1500/1600 kcal.
Nie tak źle, byle, żeby już niczego dzisiaj nie tknąć.
Dobrze, że tutaj weszłam i to policzyłam, bo byłoby jeszcze więcej.
Mam straszne zakwasy w wewnętrznej części ud, ale wieczorem muszę poćwiczyć.
tak bardzo nienawidzę kurwa mojego ciała!
jutro psycholog. będzie śmiesznie.
Muszę zobaczyć to 49, muszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz