Wczoraj wielka kłótnia z matką, nawet mi się już nie chce w tym
grzebać, nie mam siły. Jestem wścieka, bo na końcu jak zwykle odjebała
samarytankę i to ona jest najbardziej pokrzywdzona, a do tego
wspaniałomyślnie mi wybacza XDDDD trzymajcie mnie XDDD typowa kłótnia z
matką, zawsze się tak kończy. Może w końcu też muszę zacząć odpierdalać
świętą i wybaczać wszystkim na około, zamiast przeprosić, bo to moja
wina?? Ciekawe. Jeszcze tylko 3 dni l4 i już się nie mogę doczekać kiedy
wrócę do pracy, bo tyle wolnego to już dla mnie za długo, a z nią to w
ogóle.
Waga spadła do 52,6. Wczoraj miałam załamanie w diecie, po tej
kłótni z matką poszłam i zajadłam ciastkami i czekoladkami fit i nie
fit. Jestem wściekła! Ale to nie chodziło o wściekłość, to kontroluję,
ale o to, że straciłam kontrolę nad jedną sytuacją w moim życiu i
popełniłam błąd (nawet nie ja, jak się później okazało) Ja po prostu
sobie nie radzę z tym, że popełniam błędy. Wszystko musi iść dobrze,
sprawnie i szybko inaczej mam napad, nie wiem z której strony do tego
podejść, żeby to zmienić, ale coś muszę wymyślić.
Z matmą się nie
wyrobię do 2021, nie ma szans. Dopiero od grudnia się z nią uczę i
umiem, bo rozumiem, ale do matury trzeba masę ćwiczeń, a ja robię
dopiero ćwiczenia, żeby się nauczyć, a nie powtórzyć. Po prostu braknie
mi tego roku, a może nawet pół. Jest sierpień zaraz, a ja robię zadań na
3 PUNKTY z całego arkusza, to się nie uda. Ale za 2 lata już tak,
przeraża mnie ten polski potem i jak ja to wszystko pogodzę, ale teraz
już nie mogę tego zostawić, ani potem jak nie zdam w 21, bo za dużo
kasy, czasu i nerwów w to wpakowałam. I nie mówcie mi, że zdam, bo
właśnie na spokojnie, bez paniki, wytłumaczyłam dlaczego nie. Nawet sama
korepetytorka już nie powtarza ciągle, że zdam, bo idziemy za wolno z
materiałem. A szybciej nic nie da bo się gubię. Wyć mi się chce, ale
trudno, trzeba zacisnąć zęby i nastawić się na jeszcze cięższą pracę. I
tak teraz to już muszę zdać, nie ważne kiedy i co.
Dzisiaj 32 dzień
wyzwania z ćwiczeniami. Naprawdę muszę zacisnąć zęby z tym gotowaniem i
dopóki nie zobaczę 51 pilnować tych jadłospisów na równi z matmą, moje
dwie świętości. Błagam, obym się tylko wyrobiła.
Potem napiszę drugą notkę z podsumowaniem tego co udało mi się zrobić, kiedy mnie tu nie było.
To ja mam inne pytanie : jakie plany kiedy już zdasz maturę?
OdpowiedzUsuńPo maturze certyfikaty z angielskiego, niemieckiego i chciałabym norweski. Niestety na studia mnie nie stać, ale i tak gdybym mogła to studiowalabym języki. Dlatego muszę zadowolić się certyfikatami. Z maturą dają sporo, ale bez matury to mogę je sobie wsadzić do ramki. Zresztą chciałabym mieć maturę dla samej matury i pokonania tej matmy, bo zawsze każdy nazywał mnie glabem, a jednak rozumiem tylko nie nadrobię w rok całej edukacji od 4 klasy podstawówki, gdzie miałam 2 z matmy bo byłam ponad przeciętna z reszty. I TAKI JEST MOJ GŁÓWNY CEL. Nie chce mi się też słuchać ciągle, Ty się tak dobrze uczyłaś, a matury nie masz? Nie dla nich, dla siebie, bo mnie to boli i jest to moje marzenie i cel na równi z byciu chudą.
Usuń