piątek, 28 września 2018

51,5 kg!!!!!!!!

JESTEM PRZERAŻONA!!!
W PONIEDZIAŁEK DO PRACY!!!
JAK WSZYSCY ZOBACZĄ, ŻE TAK SIĘ SPASŁAM DOPIERO SIĘ BĘDĄ CIESZYĆ.
ZARAZ SIĘ POPŁACZĘ.
JA PIERDOLE, IDĘ SIĘ POCIĄĆ. TY JEBANA GRUBA ŚWINIO!!!
POMOCY!!!
WSTYDZĘ I BOJĘ SIĘ IŚĆ DO PRACY.
NA POCZĄTKU URLOPU BYŁO 48,5!! RÓWNE 2 TYGODNIE TEMU!!
NIE WIEM KIEDY OSTATNI RAZ TYLE WAŻYŁAM W STYCZNIU????
NIECH MNIE KTOŚ ZABIJE, O BOŻE. ŁZY MI LECĄ.
NIENAWIDZĘ SIEBIE!!

środa, 19 września 2018

Urlop, łóżko i regał.

Urlop mam od soboty. A dopiero teraz mam czas tutaj zajrzeć.
Sama już nie wiem co mam robić z dietą i ćwiczeniami.
Nie chcę się głodzić tak, żeby kręciło mi się w głowie.
Taki stan oznaczałby porzucenie moich wszystkich pozostałych pasji i celów.
ALE NIE CHCE TEŻ BYĆ TAK KURWA GRUBA.

W pracy wszystkie dziewczyny z mojego działu są na diecie. I chudną.
Ok, mają więcej ode mnie do zrzucenia, ale ja panicznie się boję, że nie będę już najchudsza.
Dzisiaj jest już środa, a ja dalej stoję z 49,00kg!!
Niby powinnam się cieszyć, że to 6/5kg które zrzuciłam od października 2017 nie wraca, czyli stabilizacja.
ale z drugiej strony nie potrafię zejść dalej!!
Najmniej jest ok. 47,5 kg, a potem znowu wracam do ok 49/49,5. I tak non stop.
Nie mam już siły, tak bardzo nie mam.

Myślałam, że na urlopie skupię się na diecie, ale cały czas jest coś do zrobienia.
W sobotę sprzątanie, w niedzielę zająć się kuzynką, w poniedziałek Narodowe Czytanie, wczoraj wynoszenie mebli, a dzisiaj przyjadą nowe. Jutro lub dzisiaj skręcanie. Codziennie ćwiczę.
 Nie narzekam, wolę to niż stanie w miejscu, z wszystkich tych rzeczy jestem szczęśliwa.
ALE NIE CHUDNĘ!!! A MUSZĘ!! JAK JA SIEBIE NIENAWIDZĘ!!

Koniec tego, za godzinę przyjadą meble.





niedziela, 9 września 2018

przeleciało.

Sama nie wiem czy chcę tu pisać.
 Drzwi były już zrobione przed końcem sierpnia. Pasują idealnie.
W tym tygodniu wyrzuciłam stare meble i w środę stały już nowe. A od czwartku jestem już urządzona. W dodatku całkowicie przypadkowo jest to ten sam odcień co drzwi. Wyglądają nawet lepiej niż myślałam! Teraz jeszcze łóżko!
Pierwsze zmiany przeleciały. Teraz drugie. Jeszcze tylko ten tydzień. 4 dni i urlop od soboty.

Dieta szła dobrze! Było już 48,6kg! A tu okres!! W czerwcu i sierpniu nie miałam. A tu znowu :)
 I teraz jest między 49,5 do teraz pewnie 51 :)))

bo byłam dzisiaj na urodzinach u dziadka i zjadłam całe mnóstwo żarcia. Nienawidzę siebie, ale dziadka kocham nad życie.

Chciałabym jutro głodówkę, ale sama już w to nie wierzę.

Boję się, że mój limit farta się wyczerpał i nie wypali z tym łóżkiem i regałem (?).

Ty ulana, gruba świnio!!!


Koniec. 07/04/21

19:21 Spędziłam tutaj dużo czasu, jako Imprefect podpisywałam się jeszcze w gimnazjum. Nie ma już Imperfect, ta osoba już odeszła. Nazwa teg...