czwartek, 30 kwietnia 2020

8:21

01/05/2020
Dzisiaj o 3:00 w nocy wrócił f. Muzyka na fula, wszystkie światła. Koniec spania. Matka oczywiście nic. Zero odpowiedzialności. Pełne powtórzenie z historii z ojcem.
Dzisiaj wstałam dopiero o 8:00! A o 11:00 mam matmę  i jestem tak wściekła!
 Powiedziałam jej to wszystko rano, że jestem nią po prostu zawiedziona i że mi po prostu smutno. Nawet nie jestem już zła, że po prostu całe życie uważałam ją za kogoś innego. Ona kompletnie sobie z niczym nie radzi, żyje tylko w swojej skorupce i to jest przerażające, bo ile lat to już trwa. Żal mi jej, ale nie mogę jej żałować. Bo to nie są moje decyzje, nie moje życie. Ja muszę skupić się na sobie.
A ona o mało co się nie rozryczała. Ale nie było żądnego szlochu, znowu dała radę. Tylko grymas i zaczerwienie. Może w końcu coś trafiło. Boli mnie to, ale innego sposobu nie ma.
I pęka mi serce, kiedy to piszę mówię, ale
zdałam sobie sprawę, że ja Cię ocalić mamo nie mogę i nigdy nie mogłam (stąd te moje problemy), ale może mogę jeszcze ocalić chociaż siebie?

Teraz kiedy nasze drogi się rozeszły, jestem kompletnie samotna. Nie mam dosłownie nikogo.
Może po prostu zdam tę maturę, skoro tak sobie założyłam i po co dalej ciągnąć te maskaradę?
Zaczyna brakować mi sił i nie widzę już innego wyjścia. Po prostu nie widzę.



ale wciąż kocham Cię najbardziej na świecie mamo, 
Zdam maturę, nauczę się angielskiego i niemieckiego, 
a potem wyjadę i zapewnię nam godne życie.
A na razie muszę radzić sobie z tym wszystkim sama.
Tak bardzo nie chcę! Ale muszę!

a jednak płakała. 

niedziela, 26 kwietnia 2020

7:35

Mam tak wielki żal do m.
Zrobić sobie dziecko to łatwa sprawa, trudniej zapewnić mu jakiś godny byt.
A skoro nie możesz zapewnić mu godnego bytu i wykształcenia to lepiej się 10 razy zastanów zanim takie dziecko urodzisz.
Wiem, że dzisiaj jej to wygarnę, ale wiem też jaka będzie jej reakcja.
- zero odpowiedzialności
- co miałam zrobić
- ja też nie poszłam na studia

A spierdalaj.
Jak widać sama będę musiała coś wymyślić.
To długa i przerażająca droga, ale dam radę.

piątek, 24 kwietnia 2020

6:39

Waga i cm (49.8-6 i 50.5 cm udo) w udzie stoją w miejscu, nie wiem czy się z tego cieszyć czy jednak nie.
Bo mam coraz mniej czasu, na tę drogą dietę!! A 46 kg jest wciąż tak daleko!
 Wczoraj w pracy była wizytacja i stali przy kasach chyba z 2 godziny, a kto stał na 6-stce i nie miał się jak ruszyć? Oczywiście, że ja. Potem p. Dyrektor nie kasowała się u mnie, czyli kto jest pierwszy do zwolnienia w kwietniu/maju? Oczywiście, że ja.
No nic, grunt, żeby tego po sobie nie pokazać.
I tak nie mam na to wpływu, staram się najlepiej jak mogę i tyle.
Najważniejsze jest schudnięcie do 46! I matematyka!
Jem wg. rozpiski, naprawdę nie podjadam. Tylko więcej ćwiczę.
Zaraz wyżyję się na treningu, dzisiaj ok 55 min.
Wczoraj było tylko 15 minut matmy i 2 całe zadania dobrze+ 2 zaczęte. Wow, nie spodziewałam się! Dzisiaj musi też wpaść co najmniej te 15 minut, o ile nie więcej. Mam nadzieję, że po pracy zdołam coś ogarnąć.
 Na razie niezbyt poważnie denerwuje mnie jedna osoba z pracy! Ja zapłaciłam kupę kasy, żeby tak się zachowywać, a ona ode mnie od gapia! Nie wiem, ale muszę coś wymyślić.
Wdech-wydech kończę kawę i idę ogarnąć te myśli na treningu, a potem kolejna minuta za minutą i na tym się skupiam.
Efekty przyjdą, tylko po prostu nie mogę odpuszczać.

czwartek, 23 kwietnia 2020

18:20

Mam ochotę wrzeszczeć, kopać i rozerwać to ciało w strzępy!
Ważenie dopiero sobota-poniedziałek! A ja mam wrażenie, że wręcz utyłam!!
Dzisiaj wracałam po pracy bez kurtki i czuję się tragicznie, ale tym razem absolutnie tego po sobie nie pokażę!
Nie będę też już ćwiczyć, bo dzisiaj zaliczyłam trening nogi i pośladki z mini bands 54 minuty + 30 min hula-hop + 4 km kroki. Rozrost mięśni nie jest mi do niczego potrzebny! Muszę po prostu skupić się na dniu dzisiejszym, minuta po minucie, bo tylko to się liczy.
Dopijam kawę, robię matmę, poczytam książkę lub serial a potem balsam na cellulit + peeling na twarz i spać.
Lecę poczytać blogi.

czwartek, 16 kwietnia 2020

9:54

Lekcji nie będzie. Nie mogę się z nią umawiać na tak wczesne godziny, bo to jest czas jej spania.
Mam nadzieję, że odbędzie się chociaż wieczorem albo  w niedzielę, ale denerwuje mnie to, że będę mieć tyle czasu przerwy! A więcej zadań do rozwiązywania będę mieć dopiero w przyszłym tygodniu kiedy dojdą do mnie książki!
 Dzisiaj specjalnie zrobiłam najkrótszy trening, żeby się szybko wyrobić! O to jestem najbardziej wściekła! No nic, będę musiała najwyżej wstać wcześniej, albo poćwiczyć wieczorem.
 Najważniejsza jest zdana matura!

Najważniejsze jest to, żebym wieczorem dała radę z jedzeniem. I tak się boję, że dzisiaj po 4 dniach przerwy inne dziewczyny będą znowu chudsze! A ja ciągle stoję w miejscu! Ale nie wolno mi się poddawać, bo tylko pogorszę swoją sytuację! Po prostu muszę działać wg. ułożonego planu diety i ćwiczeń, a efekty w końcu przyjdą!
 Dzisiaj zjadłam na razie: smoothie z 1,5 pomarańczy + mleko owsiane 100ml+ syrop klonowy 10ml
a do tego: mleko waniliowe ok. 80 ml+ mleko owsiane ok 40 ml w dwóch kawach.
Przed pracą zjem: tikki masala. Dzisiaj na zimno.

Wejdę tu wieczorem. Nie mam wpływu na to czy utrzymam pracę ani na to kiedy odbędą się korepetycje, ale mam wpływ na to czy schudnę i co wkładam do ust i tego muszę się trzymać.

wtorek, 14 kwietnia 2020

7:20/ 18:12

Wieczorna rutyna. Mam już poranną rutynę. Po południu zawsze mam coś do zrobienia lub pracuję, ale wieczorna rutyna jest to coś, czego mi brakuje, do osiągnięcia mojej wymarzonej sylwetki!
Muszę wyrobić sobie ten nawyk pisania postu lub uzupełniania go wieczorem! Nawet jeśli nie pójdzie do końca tak jak sobie zaplanowałam.
Bo póki co moim nawykiem jest wieczorne jedzenie, a to jest niedopuszczalne! Do tego poranne czytanie blogów i wieczorne komentowanie ich lub serial.
I zrobię to choćby nie wiem co.

___

  Co do jedzenia to jak zwykle od rana było idealnie.
I śniadanie: koktajl z malin, jog. nat. + kakao i syrop klonowy
II śniadanie: owsianka z jabłkiem na mleku owsianym+ jagody goji i orzechy włoskie.
Obiad: ogromnie duża porcja tikka masala z dwoma ziemniakami.
I tu nagrzeszyłam: orzechy x garść, wafle kukurydziane x5, masło z nerkowców x2, kostka czekolady 99%
kolacja: pół porcji omleta, więc 1 jajko, 6 g mąki gryczanej, 40g pomidora+ szczypiorek + olej koko. 2 g.

Rano trening tabata abs+ hula-hop 40 min.

Gdyby nie to podjadanie byłoby tak pięknie!

Myślę, że kubek ziół+ komentowanie blogów i post, a do tego nauka/ serial/ książka+ skin care. To wieczorna rutyna którą wprowadzę. Będzie ciężko, ale będzie warto.

Cały dzień spędziłam na gotowaniu i oglądaniu The Crown. Zostało mi jeszcze 1,5 odcinka.

Jutro nareszcie do pracy, bo dość mam już siedzenia z nim w domu i mam nadzieję, że też zjem mniej.

Ok, biorę się za matmę. Potem może coś dopiszę.





poniedziałek, 13 kwietnia 2020

11:21/ 18:48

Jestem wściekła!!
Właśnie skończyłam dzwonić do babci, a ona pieprzyła mi o ojcu! Jak bardzo to on żałuje i że ma rentę! Tak kurwa! Renta dla patologicznego lenia, który nie przepracowałam kilku lat w swoim życiu! Brawo! Osiągnął swój cel, nikt nie każe mu iść do pracy i wszyscy głaskają go po główce!
Wolę się zapracować na śmierć niż być taka jak kurwa on!!
Bo on żałuje. A gówno mnie to obchodzi, kurwa. Ja też żałuję, że tyle lat życia on mi zmarnował.
I co? Czy ktokolwiek się nade mną użalał? Absolutnie kurwa nikt, tylko psycholog której po latach zapłaciłam. I sama sobie to załatwiłam.
Zdam maturę i będę pracować jeszcze ciężej niż babcia! Jeszcze zobaczymy!
Tyle, że ona zasługuje na to, żeby myśleć, że zostało mu wybaczone, ale to się nigdy nie stanie. Dla niej to jakoś przeboleję, ale to tylko kłamstwa, maska i pozór. Tyle.
Więc w chuj mam w to kurwa wyjebane!

Ok, on już mnie nie kontroluje, to ja jestem ponad nim. Więc kurwa wypierdalać z tym wszystkim.

Teraz to co naprawdę ważne.

Dzisiaj w planie było rozciąganie, ale że w domu jest pełno żarcia, to wleciało 40 min cardio, po wczorajszym whole body i cardio w sobotę, to był wycisk. Jeszcze jutro pocisnę z najcięższym treningiem w tym tygodniu i mam nadzieję, że w sobotę waga będzie ok.

Na razie zjadłam 3 jajka faszerowane z awokado, żółtkiem i pomidorem suszonym, 2 kawałki placka od Lewej i cienki pasek sernika z brzoskwinią. Za godzinę zjem obiad. I chciałabym jeszcze spróbować zrobić arkusz z matmy, ale nie wiem czy jest sens się denerwować, skoro tyle jeszcze nie umiem.

Potem coś jeszcze dopiszę.

Zjadłam obiad pieczone kotlety z soczewicy+ jog nat.
A na kolację mniej niż całą porcję sałatki ok 150 kcal + jedna kromka chleba.
Miałam zjeść dwa kawałki ciasta od lewej, ale pewnie wyszły z 3 duże kawałki lub 4 małe.
Ale najważniejsze jest to, że zamiast zjeść całe, to resztę wyrzuciłam!
Niby zdrowe, ale kalorie to kalorie.
Teraz piję ogromny kubek kawy z mlekiem owsianym. I czuję ogromną ulgę.

Najtrudniejsze zacznie się dopiero jutro, dopóki z domu nie zniknie jabłecznik i sałatka. Oby wytrwać te parę dni i będę spokojna.

Po południu siedziałam i robiłam maturę z 2016 i napisałam ją na 30%! Z lekkimi podpowiedziami, ale zawsze coś.

Jestem dumna z wyrzucenia tego placka, ale mogło być lepiej! Trudno. To i tak duży krok.
Boże Narodzenie w tym roku musi być jeszcze lepsze.


niedziela, 12 kwietnia 2020

8:48

Wstałam o 8:00, więc dzień od początku zaczął się źle.
Dzisiaj Wielkanoc i jednak trzymam się tego świątecznego przepisu, bo kupiłam zbyt dużo rzeczy pod te przepisy.
Aktualnie siedzę i jem 3 jajka faszerowane awokado 100g+ pomidory suszone 30g + 3 żółtka + kawa na owsianym. Jestem zła, bo jednak to koktajl jest moją rutyną, ale to tylko 2 dni dam radę.

Specjalnie wybrałam zdrowy placek od Lewej tak, żeby matka też jadła, bo ja wolałabym babkę od niej. A ona mi teraz rano mówi, że ona nie wie czy to będzie jadła! XDDDDD
Tyle mam kurwa do powiedzenia.
No nic, niech dalej pokazuje jaką to ona ma silną kurwa wolę i nie kusi jej nic żeby spróbować i na siłę jej trzeba do gęby wpychać. Jeszcze zobaczymy kto będzie lepszy!
Muszę po prostu wymyślić jak to zrobić, żeby wyszły tylko dwa kawałki. I będzie ok.

Zważyłam się jednak rano, bo udało mi się pójść do toalety od rana i waga pokazała 49.5 kg!
Jak zwykle przed świętami, a potem mam wzrost, bo żrę! Nie tym razem! Tylko wg. jadłospisu, a we wtorek wracam do mojej kochanej rutyny i porannego koktajlu, a potem owsianka , ziemniaczano-groszkowe curry/ makron z warzywami i potem bakalie/ omlet! Dam radę te 2 dni!

sobota, 11 kwietnia 2020

20:12

W tym domu nikt ze sobą nie rozmawia.
On ma się za władcę kurwa świata, a tylko podlizywać i podsłuchiwać umie.
Ja dopiero uczę się pewności siebie i popełniam błędy.
Matka jest kompletnie przerażona tymi zmianami i tylko ucieka w głąb swojej głowy.
Jak można się tak kurwa całe życie bać i uciekać!
A ja pół życia zmarnowałam, żeby być jak ona!

W pracy na razie jest mega dobrze, czyli już niedługo wszystko może runąć.
Liczę się z tym i czekam. Sprawdź mnie.

Zważyłam się dzisiaj po równo tygodniu, a tam waga identyczna jak tydzień temu! przeklęte 50,1kg!
Nie wiem czy ważyć się znowu jutro czy może za tydzień.
Jadłospis poszedł mi bardzo dobrze 4/5 posiłków.
śniadanie: jajecznica ze szpinakiem i papryką
rano: smoothie z banana+gruszki+ 2 daktyle+ woda
obiad: pół woreczka ryżu z papryką, cebulą, czosnkiem, cukinią i burakiem+ koncentrat i miód.
kolacja: 15g śliwek, 25g orzechów nerkowca i ziemnych+ jabłko i kawa z mlekiem.

Na razie idę zgodnie z planem train at home. Dzień 11 za mną, jutro całe ciało.

Przyszły zdjęcia z empika i wow! W zasadzie oprócz lipca kiedy spasłam się jak krowa wyglądam naprawdę chudo. Ale moją największą motywacją jest zdjęcie z 2018 i taką figurę chcę mieć!
Nie będę odpuszczać diety i w końcu to wróci.

Jestem wściekła na same pierwsze zmiany w tym miesiącu! Nie wiem kiedy będę ćwiczyć!

Niby byłam nastawiona na ten jadłospis świąteczny i dwa kawałki ciasta od Lewandowskiej, ale teraz sama nie wiem czy po prostu nie jeść normalnych jadłospisów. Muszę to dobrze przemyśleć.
Ale i tak chyba bardziej skłaniam się ku tej opcji świątecznej i we wtorek powrót do diety, nie ma, że boli!

Pierwszy z czterech dni wolnego, a mnie już szlag trafia. A to tylko pół dnia z nimi. Jak wytrzymam jeszcze 3?!

Dobrze, że jutro mam matmę. Rutyna to to czego mi trzeba.

Dopóki nie pójdę spać chyba obejrzę film, albo zacznę serial albo może nawet pocisnę jeszcze matmę? Chociaż raczej nie to ostatnie.

środa, 8 kwietnia 2020

7:18 /

1. Muszę wyrobić sobie nawyk pisania tutaj o różnych porach!
Chcę trzymać dietę!
Chcę i marzę o 46 kg i stabilizacji.
Chcę i marzę o zdanej maturze.
Chcę i marzę pokonać w końcu matmę.
Potrzebuję wieczornej rutyny. 
Popołudniu muszę się uczyć.


Dwie godziny matematyki sprawiają mi przyjemność.
Kocham dietę i trzymanie się rozpiski.
Kocham być głodna.
Kocham rutynę.

Muszę sprawić, żeby to drugi akapit stał się prawdą.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

11:14

Wstałam o 6:45. Byłoby lepiej gdyby było to o godzinę wcześniej.
Przejrzałam trochę blogów z kawą w ręku, zjadłam koktajl bananowo-malinowy.
Zrobiłam trening- 51 minut Super Fat Burn i ABS.
Zabrałam się za robienie śniadania, ale skończył mi się gaz i musiałam iść dokończyć do cioci.
Ale nie poddałam się! I zjadłam jajecznicę z pomidorami wg. planu.
Podjadłam trochę orzechów, ale zjem mniej na kolację. I zamiast przekąski zjem całą papję, bo kalorycznie wychodzi na to samo.
Mam nadzieję, że matma będzie dzisiaj odwołana. A za 2 godziny angielski.


Ten 23 rok mojego życia był dla mnie bardzo dobry. Fakt zaczęło się bardzo ciężko. Byłam okropnie sponiewierana przez grubasa, po głodówkach napadach i rzyganiu. Potem to straszne objadanie się, do którego już nigdy nie wrócę! I nie pozwolę Grubasowi o Jego Oczach się tak zdominować!

niedziela, 5 kwietnia 2020

7:05

05.04.20
7:05

To do for today:

1. Wash hair
2. 30 min cardio
3. Do meals
4. Don`t snack!
5.Work
6. Respond to G.
7. Do math! (1 hour!)
8. Learn vocabulary

Piję kawę w moim nowym kubku. Jest mały, ale napis Everyday is a second chance skutecznie to rekompensuje.
Zastanawiam się nad drukowaniem tych pięknych list to do.
W pracy wczoraj miałam zmianę w grafiku. Zamiast od 6:00, zaczęłam od 7:00. Potem miałam mieć w dziś od 8:00, ale za to, że nie założyłam tych cholernych masek mam od 14:00. Clown.
Tym lepiej dla mnie. Na spokojnie poćwiczę.
Nie przejmuję się już pracą, co będzie to będzie.
Z matmą idzie średnio. Denerwuje mnie to! Musi być lepiej!
Odpowiedziałam dzisiaj G. po 4 dniach, not bad. W zasadzie to po co ja to dalej ciągne?

W pracy wczoraj K. przez pół przerwy usilnie szukał zdjęcia, żeby mi pokazać jak wyglądała zanim przytyła! ''Patrz jak mi kościki było widać!''
Każdy chce wystających kości, tylko nieliczni będą je mieli.
Mówiła, że przytyła, bo oboje z mężem uwielbiają gotować, ale teraz gotują zdrowo. I powiedziała to jedząc kanapkę z dwóch dużych białych kromek chleba + coś w pudełku. Muszę bardziej zwracać uwagę na jedzenie innych. Mówiła też coś o ćwiczeniach.
 Nie mogę odpuścić diety! Dopóki nie schudnę do 46 nie odpuszczę! Muszę starać się jeszcze mocniej!

sobota, 4 kwietnia 2020

04.03.20
15:25
Dzień po urodzinach.
A moja ''przyjaciółka'' nie napisała mi nawet głupiego najlepszego. Kompletnie nie spodziewałam się takiego olania z jej strony.
Boli. Mocno.

Pamiętali tylko wszyscy dziadkowie i mama, to w sumie na tyle.
To zdanie idealnie obrazuje moją sytuację.

Dzisiaj w pracy koleżanka zapytała mnie ile mam lat.
Powiedziałam, że 24, a ona ''O Ty stara dupo! Na tyle wyglądasz.''

Też dzisiaj.
Na przerwie druga koleżanka zaczęła nawijać o tym jak dawniej była chuda i aż zawzięcie szukała zdjęcia, żeby mi pokazać. I na zdjęciu była chudsza ode mnie! A aktualnie opowiadała mi jak zjadła na śniadanie owsiankę z masłem orzechowym i żurawiną i jak zdrowo się odżywia. I jak obydwoje z mężem uwielbiają gotować.

Jutro mam zmianę do 21:00 i CHOĆBY NIE WIEM CO. NIE MOGĘ NICZEGO TKNĄĆ PO PRACY. Muszę tutaj napisać!

Muszę wyglądać tak, żeby każdy mówił mi dziecko. Musze schudnąć, muszę być chuda.
Nie wiem co mi się wczoraj uroiło, że moje nogi wyglądają chudo!
Chude ręce nie wystarczą! Chcę moich kości!

Dzisiaj zrobię dwa treningi na odstresowanie. Razem z zaległym wczorajszym.


czwartek, 2 kwietnia 2020

17:13 
Dzisiaj w pracy usłyszałam, że mam się lepiej starać, bo jak nie to mogę wylecieć.
A staram się cały czas! Już sama nie wiem co mam zrobić, żeby było jeszcze lepiej.
Jutro mam urodziny i 24 lata. 
Najchętniej cofnęłabym czas o ten rok. 
Dzisiaj prawie miałam napad, ale powstrzymam to. Do końca dnia już nic. 
Nie stoczę się tak jak rok o tej porze!
Rok temu o tej porze ważyłam 52 kg! I w moje urodziny obżerałam się do bólu! Byłam na dnie. Już nigdy do tego nie wrócę.
A słuchanie psycholog i jej gadek, że muszę jeść i phii co to za napad, i te spojrzenia, też nie pomogą mi schudnąć! Może ta przerwa wyjdzie mi na dobre?
Wczoraj było 49,9.
Za dużo, ale muszę trzymać się planu diety z Lewandowską, choćby nie wiem co. 

Nie boję się wirusa, boję się, utraty pracy!
Trudno, nie mogę się tym przejmować. Nawet jeśli nie miałabym pełnego etatu. Trudno.
Zawsze mogę jeść poniżej 1000 kcal i też schudnę. 
Bo boję się o to, że nie będzie mnie stać na dietę.
Psycholog przyjmuje przez Skype i Whatsup. Sama już nie wiem.
Zostaje mi tylko opcja z siedzeniem w aucie, a jeśli ktoś mnie tam podsłucha?
Na razie się na to nie zdecyduję, trudno. Zresztą, muszę teraz oszczędzać.  Nie mogę zapomnieć o tym co wypracowałam. 
Grubas już mną nie rządzi. I nigdy więcej do tego nie wrócę.

Dzisiaj zjedzone:
Rano: Papryka, 1/2 mozzarelli, 1 jajko, pół pomidora, 1/4 ogórka, hummus 20g. Nie zjadłam wszystkiego.
W pracy: nic, bo nie dałam rady.
W domu ( nie o 13:30, tylko dopiero o 16:00): 1/4 woreczka ryżu, soczewica+ pietruszka+marchewka na oleju koko
1 pierniczek, malutki kawałek czekolady, 3x garść orzechów, 10g batona Chody

I tutaj powstrzymałam napad! Tym bardziej, że akurat weszła ciotka z 3 czekoladami! Bo jutro mam urodziny.
Powiedziałam im o wszystkim w pracy. Trudno, traktuję to jako oczyszczenie. Muszę poczekać do wieczora, 
to w tedy całkiem sobie odbiję wszystko z dzisiaj i wyżyję się na treningu!

Na urodziny dostałam 3 czekolady, wszystkie wegańskie, jedna ze stewią, druga z cukrem kokosowym, a trzecia z cukrem trzcinowym +antyperspirant z adidasa. 
I sama nie wiem, ale po prostu mi głupio. Nie mogę zjeść tych czekolad, na pewno nie wszystkie na raz. One muszą leżeć i być okazem mojej silnej woli. Nie dam się złamać Grubasowi o Jego Oczach.  


Koniec. 07/04/21

19:21 Spędziłam tutaj dużo czasu, jako Imprefect podpisywałam się jeszcze w gimnazjum. Nie ma już Imperfect, ta osoba już odeszła. Nazwa teg...