środa, 27 stycznia 2021

27/01/21

 27.01.21

12:20

Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko wolności jak teraz. Wolności od innych, od wyrzytów suemienia, od Grubsa. Smutne jest to, że ja nawet nie wiem jak wygląda takie życie. Poznaję je dopiero poraz pierwszy.

On już wisi na krawędzi jeszcze trochę i wygnam go ze mnie, a potem muszę pilnować, żeby nigdy nie wrócił.

Cały urlop mam zabiegany i dopiero dzisiaj mam czas na odpoczynek i odwiedzenie dziadków. 3 dni- tyle mi zostało dla siebie z tego urlopu. Trochę tęsknie za czasami kiedy urlop oznaczał dla mnie po prostu odpoczynek, ale tak to już chyba jest, że z wiekiem ten czas wykorzystuje się na nadgonienie zaległości bo czasu wiecznie brak.

Na razie nie przenoszę się na nowego bloga, myślę, że jeszcze tylko trochę, podomykam statre demony i na spokojnie zacznę w nowym miejscu. I tak przeszłam bardzo długą drogę.

Nie ważę się, ale mam wrażenie, że moje nogi wyszczuplały i czuję się chudziej. Fajnie jest. 

20:25

Zjadłam za dużo, ale i wczoraj i dzisiaj wróciłam od razu na tory i nie zawaliłam kilku dni. Dzisiaj raczej z premedytacją, ale gdyby nie to. Nie mogłabym powiedzieć, że jestem już wolna.

Nie wiem dlaczego, ale w mojej głowie myśl o niej i o odchudzaniu jawi mi się jako coś smutnego. A raczej jawiło, bo zrozumiałam, że to Grubas tak zafałszował mi tę sytuację w przeciągu ostatnich 2/3 lat.

Przecież to z nią byłam szczęśliwa. Miałam znajomych, rozmawiałam z nimi, uczyłam się, a nawet po skończeniu edukacji też i bez tego byłam szczęśliwa. Śmiałam się najwięcej w moim życiu, mam najlepsze wspomnienia z wycieczek szkolnych. Więc tak pusty żołądek to też szczęście, ale też i smutek. Po prostu jest. Był, jest i będzie. Przemija, ale cały czas trwa. To po prostu jest we mnie. 

wtorek, 19 stycznia 2021

19/01/21

18:50
Moja kiepska passa trwa. Niby idę do przodu ale jakim kosztem i ile mnie to kosztuje.

Mniej więcej tydzień temu zakończyłam ogarnianie swoich nawyków żywieniowych, ale dzięki temu doszłam do wnoisku, że mogę mieć cukrzycę typu 2. Wszystkie moje dolegliwości i niewyłumaczone infekcje, bóle- które były spychane na stres ( a ten czynnik odpadł już po pracy z psycholog) nagle mają sens. Tym bardziej, że jeśli trzymam mega czystą dietę i ćwiczę te wszystkie objawy znikają. I czuję się świetnie. 
Aktualnie jestem umówiona na jutro na telewizytę u swojej lekarki i mam nadzieję, że da mi skierowanie na badania, bo nie uśmiecha mi się znowu za to bulić.
Plus jest taki, że  przynajmniej nie tyje jedząc tony słodyczy i niezdrowego żarcia. Ba, łatwiej mi przytyć na czymś zdrowym i jednak kluczem jest nie wychodzenie poza 1800, bo waga w tedy spada. Byłam już na 1800 od kilku dni, ale dzisiaj i dopóki nie zrobią mi badań będę jeść pół na pół. Po co sama mam zakłamywać te wyniki mega zdrową dietą? To jest profilaktyka i zamierzam się jej trzymać, ale na razie chcę miarodajne wyniki, do mojego fatalnego samopoczucia po niezdrowym jedzeniu.
 Szczerze mówiąc  cukrzyca tłumaczy nie tylko moje niby bóle stresowe, bladość, przetłuszczające się włosy, nagłe problemy z cerą w wieku dorosłym, nawet moją chorobę jelit, zimność i mrowienie stóp, fatlny stan stóp i caaaaałą masę innych rzeczy jak senność nie do opanowania (jednak nie jestem takim leniem), ciągłe infekcyje intymne, ale też NAPADY GŁODU- a przez całą moję terapię moja psycholog powtarzała mi, że to nie może być bulimia przy takiej niskiej kaloryce napadów. Gdybym tylko powiedziała jej o reszcier w tedy, ach! Po tylu latach leczenia wszystkiego osobno i co najgorsze, STALE SZYBKO POGARSZAJĄCEGO SIĘ WZROKU ( a od urodzenia nie widzę na jedno oko- moja wada jest kompletnie nieodwracalna)- W WYNIKU CZEGO AKTUALNIE WIDZĘ TYLKO NA PÓŁ NA DOBRE OKO, sama doszłam do tego co mi jest.

Z tego wynika też, że moje ed były w 80% spowodowane cukrzycą i złym podejściem do tego. Ja  siebie tym nie karałam, ja siebie tym chroniłam. I wszystkie te płacze rodziny- jaka to jestem chuda, tylko odciągały mnie od zdrowia. Bo to jest dla mnie kierunek ku zdrowiu.

Nawet jeśli badnia mi tego nie potwierdzą i tak będę trzymać max zdrową i coraz to niższą kalorycznie dietę+ ćwiczenia, bo skoro są to wszystkie objawy może to jest dopiero stan przedcukrzycowy? Oby!
Trzymajcie kciuki, żeby nic mi tam nie wyszło! I był to tylko stan przed! Jestem przerażaona ze względu na wzrok.

Mam wielki żal do lekarzy, że przez lata tułaczki nikt nie połączył tych faktów, bo jestem pewna, że mój wzrok byłnby aktualnie w o wiele lepszym stanie. 
Mam żal do matki, że nigdy się tym na tyle niezainteresowała. A nawet teraz mam u niej zero wsparcia np. w kwestii jedzenia w domu.

Co do matmy- wiem, że nie zdam tego w tym roku, nie ma sensu bulić na lekcje z angirlskiego i polskiego i po prostu na razie skupiam się na jak najlepszym, powolnym zrozumieniu matmy, a angielskiego i polskiego będę uczyć się sama- i tak wszystko już rozumiem. To tylko kwestia wyćwiczenia. Do matury podjdę za kilka lat od nowa. I w tedy pozdaje to na spokojnie. Nie ma lepszego wyjścia na ten moment. 

Zostały mi dosłownie  4 kosmetyki do dokupienia i mam już wyposażoną całą kosmetyczkę. A potem kupię sobie moją wielką nagrodę- bo chyba należy mi się za dojście do takich wniosków?

W dlaszym ciągiu przeraża mnie kwestia finasowa w mojej rodzinie, dlatego muszę zacząć oszczędzać. 

Waga spadła mi prawie o kilogram po jedzeniu samych śmieci i znowu jestem w niedowadze. Żaden to wyczyn i na razie wstrzymuję dlaszy proces ohgraniczania i diety do czasu badań. Nie wiem czy robię dobrze, ale mam tylko siebie i na ten moment wydaje mi się to najlepszym wyjściem.

Aktualnie mam urlop 2 tygodnie i liczę, że załatwię to wszystko w trakcie jego trwania. 

Jestem w trakcie wymyslania nowego adresu bloga- bo naprawdę zależy mi, żeby był bardzo mój, ale był przy tym krótki, a to już jest ciężkie połączenie. Nie ma już tej Imprfect która uważa, że kontrola to jej jedyna nadzieja. Kontrola to tylko jeden z czynników, ale nie całe epicentrum. Obym jak najszybciej mogła podać Wam adres nowego bloga.

Trzymajcie za mnie (i za mój wzrok dodatkowo!) kciuki, żeby wszystko poszło jak najszybciej. 


poniedziałek, 11 stycznia 2021

11/01/21

 15:04

Siedzę z maseczką węglową na twarzy, kawą na migdałowym i próbuję złapać chwilę oddechu przed jutrzejszą pracą. 

Mam lekkie wyrzuty sumienia, że pozwalam sobie na takie dbanie o siebie, ale staram się sobie tłumaczyć, że ma do tego pełne prawo. 

Myślę, że najtrudniejszą rzeczą dla mnie jest nie porównywanie się do innych i ta chora chęć ścigania się z nimi, żeby przypadkiem mnie nie dogonili albo nie byli lepsi ode mnie. 

Od lipca zrobiłam taki progres, że myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że już teraz jestem całkiem inną osobą. A co będzie kiedy skończe ten proces i stanie się on dla mnie naturalny? Sama jestem tak bardzo ciekawa! Niestety muszę uzbroić się w cierpliwość. To jest w tym najtrudniejsze. 

Jedzeniowo do ogarnięcia mam jeszcze bułki z budyniem- są w moich okolicach bardzo cięźko dostępne. I wafle ryżowe w polewach. Niby fit, niby zdrowe, ale te dwie rzeczy zawsze rujnują całą moją dietę. 

Mam nadzieję, że uda mi się to ogarnąć do końca tego tygodnia, bo potem dwa tygodnie urlopu!

Denerwuje mnie to, że w dalszym ciągu nie dobijam do tych 1800. 

Waga i wymiary takie jak zawsze. Jestem szczupła łamane na chuda. A chcę być tylko chuda!

Chcę tylko chudości! 

Chyba już się pogodziłam, że do końca życia będę o to walczyć. Najpierw o osiągnięcie celu, a potem o utrzymanie go, bo w życiu nie ma nic za darmo. 

niedziela, 10 stycznia 2021

10/01/21

 20:10

Normalne jedzenie/ jedzenie intuicyjne. Zwał jak zwał.

W końcu po latach doszłam do tego stanu. Jem raz pół na pół, raz 3/4 zdrowo i 1/4 nie. Dużo zmieniło się-

I tu zorientowałam się, że matka  stoi za moimi plecami i czyta to co piszę. To by było na tyle z tego wpisu. 

Jestem wściekła!!

niedziela, 3 stycznia 2021

03/01/21

 16:29

Ciężko mi psychicznie bo moja matka też zaczęła ćwiczyć, a zawsze ćwiczyłam tylko ja. Ona znowu jest tak miła!!!! Nie mogę!! Przez to mam wrażenie, że znowu jesteśmy ZA BLISKO. Ona weszła na moje wywalczone terytorium. Nienawidzę być z nią tak kurwa blisko!!! To mnie po prostu zabija! Obrzydliwie się czuję.

Dzisiaj zrobiłam już 16 minut treningu na całe ciało, a wieczorem zrobię jeszcze 30 min. I zawsze tak to kochałam, a teraz no już tak mnie to nie jara. Tak jak mówię ciężko mi z tym i BARDZO, BARDZO ŹLE.

zrobiłam dzisiaj złote paznokcie, wymasowałam twarz, ugotowałam 3 posiłki i przede mną jeszcze dwa. na razie skupiam się na jedzeniu jednego posiłku przez minimum 20 minut. Od przyszłego tygodnia chciałabym ograniczyć jedną słodką, niezdrową rzecz dziennie na kilka razy w tygodniu, ale nie wiem jak mi to wyjdzie. 

On przez to wrzeszczy w mojej głowie!! Ale ja jestem silniejsza! To już nie te czasy! O nie! 

To jest dla mnie jeszcze większa motywacja przede wszystkim do jeszcze bardziej czystej diety i codziennych, dłuższych ćwiczeń! Do jeszcze lepszego manicure i makijażu! W to lato będę tak daleko jak jeszcze nigdy! Obiecuję to sobie! 


Koniec. 07/04/21

19:21 Spędziłam tutaj dużo czasu, jako Imprefect podpisywałam się jeszcze w gimnazjum. Nie ma już Imperfect, ta osoba już odeszła. Nazwa teg...