środa, 7 kwietnia 2021

Koniec. 07/04/21

19:21
Spędziłam tutaj dużo czasu, jako Imprefect podpisywałam się jeszcze w gimnazjum. Nie ma już Imperfect, ta osoba już odeszła. Nazwa tego bloga to dla mnie od dawna kłamstwo, nie uważam, że  moją jedyną nadzieją jest kontrola, bo jestem nią ja sama. I nigdzie indziej nie ma sensu jej szukać.
Jeśli ktoś tutaj zagląda i chce dalej wiedzieć co u mnie, co z dietą bo z tego oczywiście nie rezygnuję to zapraszam:
https://myrealitywithana.blogspot.com/
Najpóźniej jutro pojawi się pierwszy post. 

Imperfect 


czwartek, 25 lutego 2021

25/02/21

 18:00

Coraz ciężej jest wpowadzać zdrowe nawyki, kiedy wraca coraz więcej osób z dawnej pro-ana. Ciągnie i to bardzo. Muszę wytrzymać, być może pół roku, w najgorszym razie rok i też do tego wrócę. Nie mogę się już doczekać.

W pracy jest bardzo ciężko fizycznie, ale przynajmniej chudnę z bardzo słabo trzymaną dietą i to jak!

Psychicznie siadam, przeraża mnie to co się gdzieś tam czai w mojej głowie za rogiem. Już dawno nie było tak źle.

Z matmą dalej walczę, od jutra dochodzi angielski. Walczę bo walczę o tę maturę 2022, ale nie mam już tego zapału i tej wiary. 

Najbardziej mam ochotę uciec wprost w jej ramiona. W ramiona odchudzania, ćwiczeń i obsesji.

Mam ochotę płakać, dosłownie. Szkoda, że znowu nie potrafię.

Dzisiaj dzień spa, tak na przekór temu co chce mnie zniszczyć. 

niedziela, 21 lutego 2021

21/02/21

 17:36

Siedzę z maseczką na twarzy. Za pół godziny mam matmę. Znowu nic nie zrobiłam. Kompletnie nie mam już do tego motywacji. Jest tego zbyt dużo, a ja mam zbyt mało czasu. 

Muszę skupić się na odchudzaniu i końcówce ogarniana jedzenia. 

Moje ed znowu staje się coraz głosniejsze, ale jak ma być inaczej skoro matka już kilka razy puściła tekst: ''spodnie mi spadają'' i w sumie teraz mam już pewność, że ona CIESZY SIĘ Z TEGO, ŻE JEST CHUDSZA ODE MNIE. Całe życie mnie okłamywała, wiedzę przecież ile i co je. Ona chce być najchudsza. Myślę, że jeszcze trochę i to znowu ja będę najchudsza. Tym razem już nie ruszą mnie jej łzy. Jak mogłam być tak głupia i wierzyć, że się o mnie martwiła! To wszystko jest zazdrość.

Jestem chora przez nich wszystkich. Wszyscy tylko nakładają po pół parowca na talerz i jedzą go ponad pół godziny, albo nie jedzą nic. A ja próbuję wyjść z mojego ed i po co?! Tak się nie da. Muszę wrócić do tego co było.

Tylko tym razem zrobię to lepiej.

Będę najchudsza, a oni wszyscy będą płakać, że co ja sobie robię. Ale tym razem już się nie nabiorę.

czwartek, 18 lutego 2021

18/02/21

 15:44

Czuję, że psychicznie tracę wszystko co wypracowałam z pscyholog prawie rok temu. To są właśnie skutki przerwanej przez covid terapię. 

W pracy towarzysko i z G. i z K. jest tragicznie. Jestem teraz na innym dziale i radzę sobie nawet bardzo dobrze, w sumie chyba naqwet za dobrze i to też przysparza mi jeszcze problemów. 

Ja po prostu nie potrafię BYĆ w grupie, rozmawiać z dużą ilością osób. Nie potrafię. I znowu przez to większość zaczyna ze mnie kpić. Tak bardzo bym chciała, ale to zawsze kończy się porażką. A każda porażka boli jeszcze bardziej od poprzedniej. Jestem tym strasznie zmęczona psychicznie.

Moja aktywność to głównie kroki, dalej się nie ważę, ale wizualnie widzę, że jest ok. 

Matura to temat spalony, nie mam pieniędzy na lekcje tego wszystkiego. Miotam się co dalej z matmą, skoro ta matura i tak nie wypali, ale w sumie zostały mi tylko 3 działy, żeby to wszystko ZROZUMIEĆ, może za kilka lat to zrozumienie tego mi się przyda. Dlatego nie odpuszczę, będę z całych sił starać się to zrozumieć, a kiedy będzie już lepiej, to wykorzystam to.

O ile to wykorzystam. Sama nie wiem. Chyba jeszcze nigdy nie miałam tak silnych myśli samobójczych jak teraz. Nie zrobię tego, wbrew pozorą jestem na to za silna, ale martwi mnie to, bo te mysli nigdy nie były jeszcze tak mocne i głośne jak teraz. 

Nie wiem kiedykolwiek czułam się bardziej samotna. Po tym jak zobaczyłam prawdziwą matkę, a ona też o tym wie, do naszej starej przepaści doszła jeszcze kolejna przepaść. 

Po 5 latach od odstawienia mięsa i ok 2 latach odstawienia mleka krowiego, od kilku dni odstawiam wszystkie produkty z domieszką mleka. 

Boję się samotności. 

niedziela, 7 lutego 2021

07/02/21 Spokój?/Nawałnica

16:48

delete. tam była kupa kłamstw

20:25

jest źle, jest bardzo źle.

psychicznie jestem znowu na dnie. rozwalam jedyną znajomość mówieniem o tym wszystkim, bo ona jest moją przyjaciółką, ale ona tego wszystkiego nie udźwignie.

W pracy jest ciężko, nie wiem czy dam rady po prostu fizycznie, a ze względów finansowych nie mogę stracić tej pracy. Z matmą się nie wyrabiam, a gdzie do tego jeszcze angielski i polski? Ledwo ćwiczę codziennie, nie gotuję z jadłospisu, bo zajmuje to masę czasu, to nakręca wszystko co złe. bo ja to sobie rozplanowałam krok po kroku! nie tak miało być! Boję się nawrotu silnego ed, ale jednocześnie tego jednak chcę. Poświęcam czas dziadkom i drugiej koleżance, ale nie mam czasu dla siebie. Chce być sama, ale nie chce być sama. W domu wieczny wyścig kto zje mniej. Kiedy jestem dla siebie miła i kupię albo zrobię sobie np tę głupią maseczkę, to potem sama sobie wydrapałabym oczy! Bo jedyne czego pragnę, to tylko siebie niszczyć. Te próby kochania samej siebie mnie zabijają.

czuję za dużo i za mocno.

wszystko mi leci z rąk, jedyny ratunek to psycholog, ale o ironio, nie stać mnie teraz, a na nfz nie pójdę.

w sumie sama nie wiem. tak najbardziej to się chyba boję i jestem tak bardzo kurwa zmęczona.



środa, 27 stycznia 2021

27/01/21

 27.01.21

12:20

Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko wolności jak teraz. Wolności od innych, od wyrzytów suemienia, od Grubsa. Smutne jest to, że ja nawet nie wiem jak wygląda takie życie. Poznaję je dopiero poraz pierwszy.

On już wisi na krawędzi jeszcze trochę i wygnam go ze mnie, a potem muszę pilnować, żeby nigdy nie wrócił.

Cały urlop mam zabiegany i dopiero dzisiaj mam czas na odpoczynek i odwiedzenie dziadków. 3 dni- tyle mi zostało dla siebie z tego urlopu. Trochę tęsknie za czasami kiedy urlop oznaczał dla mnie po prostu odpoczynek, ale tak to już chyba jest, że z wiekiem ten czas wykorzystuje się na nadgonienie zaległości bo czasu wiecznie brak.

Na razie nie przenoszę się na nowego bloga, myślę, że jeszcze tylko trochę, podomykam statre demony i na spokojnie zacznę w nowym miejscu. I tak przeszłam bardzo długą drogę.

Nie ważę się, ale mam wrażenie, że moje nogi wyszczuplały i czuję się chudziej. Fajnie jest. 

20:25

Zjadłam za dużo, ale i wczoraj i dzisiaj wróciłam od razu na tory i nie zawaliłam kilku dni. Dzisiaj raczej z premedytacją, ale gdyby nie to. Nie mogłabym powiedzieć, że jestem już wolna.

Nie wiem dlaczego, ale w mojej głowie myśl o niej i o odchudzaniu jawi mi się jako coś smutnego. A raczej jawiło, bo zrozumiałam, że to Grubas tak zafałszował mi tę sytuację w przeciągu ostatnich 2/3 lat.

Przecież to z nią byłam szczęśliwa. Miałam znajomych, rozmawiałam z nimi, uczyłam się, a nawet po skończeniu edukacji też i bez tego byłam szczęśliwa. Śmiałam się najwięcej w moim życiu, mam najlepsze wspomnienia z wycieczek szkolnych. Więc tak pusty żołądek to też szczęście, ale też i smutek. Po prostu jest. Był, jest i będzie. Przemija, ale cały czas trwa. To po prostu jest we mnie. 

wtorek, 19 stycznia 2021

19/01/21

18:50
Moja kiepska passa trwa. Niby idę do przodu ale jakim kosztem i ile mnie to kosztuje.

Mniej więcej tydzień temu zakończyłam ogarnianie swoich nawyków żywieniowych, ale dzięki temu doszłam do wnoisku, że mogę mieć cukrzycę typu 2. Wszystkie moje dolegliwości i niewyłumaczone infekcje, bóle- które były spychane na stres ( a ten czynnik odpadł już po pracy z psycholog) nagle mają sens. Tym bardziej, że jeśli trzymam mega czystą dietę i ćwiczę te wszystkie objawy znikają. I czuję się świetnie. 
Aktualnie jestem umówiona na jutro na telewizytę u swojej lekarki i mam nadzieję, że da mi skierowanie na badania, bo nie uśmiecha mi się znowu za to bulić.
Plus jest taki, że  przynajmniej nie tyje jedząc tony słodyczy i niezdrowego żarcia. Ba, łatwiej mi przytyć na czymś zdrowym i jednak kluczem jest nie wychodzenie poza 1800, bo waga w tedy spada. Byłam już na 1800 od kilku dni, ale dzisiaj i dopóki nie zrobią mi badań będę jeść pół na pół. Po co sama mam zakłamywać te wyniki mega zdrową dietą? To jest profilaktyka i zamierzam się jej trzymać, ale na razie chcę miarodajne wyniki, do mojego fatalnego samopoczucia po niezdrowym jedzeniu.
 Szczerze mówiąc  cukrzyca tłumaczy nie tylko moje niby bóle stresowe, bladość, przetłuszczające się włosy, nagłe problemy z cerą w wieku dorosłym, nawet moją chorobę jelit, zimność i mrowienie stóp, fatlny stan stóp i caaaaałą masę innych rzeczy jak senność nie do opanowania (jednak nie jestem takim leniem), ciągłe infekcyje intymne, ale też NAPADY GŁODU- a przez całą moję terapię moja psycholog powtarzała mi, że to nie może być bulimia przy takiej niskiej kaloryce napadów. Gdybym tylko powiedziała jej o reszcier w tedy, ach! Po tylu latach leczenia wszystkiego osobno i co najgorsze, STALE SZYBKO POGARSZAJĄCEGO SIĘ WZROKU ( a od urodzenia nie widzę na jedno oko- moja wada jest kompletnie nieodwracalna)- W WYNIKU CZEGO AKTUALNIE WIDZĘ TYLKO NA PÓŁ NA DOBRE OKO, sama doszłam do tego co mi jest.

Z tego wynika też, że moje ed były w 80% spowodowane cukrzycą i złym podejściem do tego. Ja  siebie tym nie karałam, ja siebie tym chroniłam. I wszystkie te płacze rodziny- jaka to jestem chuda, tylko odciągały mnie od zdrowia. Bo to jest dla mnie kierunek ku zdrowiu.

Nawet jeśli badnia mi tego nie potwierdzą i tak będę trzymać max zdrową i coraz to niższą kalorycznie dietę+ ćwiczenia, bo skoro są to wszystkie objawy może to jest dopiero stan przedcukrzycowy? Oby!
Trzymajcie kciuki, żeby nic mi tam nie wyszło! I był to tylko stan przed! Jestem przerażaona ze względu na wzrok.

Mam wielki żal do lekarzy, że przez lata tułaczki nikt nie połączył tych faktów, bo jestem pewna, że mój wzrok byłnby aktualnie w o wiele lepszym stanie. 
Mam żal do matki, że nigdy się tym na tyle niezainteresowała. A nawet teraz mam u niej zero wsparcia np. w kwestii jedzenia w domu.

Co do matmy- wiem, że nie zdam tego w tym roku, nie ma sensu bulić na lekcje z angirlskiego i polskiego i po prostu na razie skupiam się na jak najlepszym, powolnym zrozumieniu matmy, a angielskiego i polskiego będę uczyć się sama- i tak wszystko już rozumiem. To tylko kwestia wyćwiczenia. Do matury podjdę za kilka lat od nowa. I w tedy pozdaje to na spokojnie. Nie ma lepszego wyjścia na ten moment. 

Zostały mi dosłownie  4 kosmetyki do dokupienia i mam już wyposażoną całą kosmetyczkę. A potem kupię sobie moją wielką nagrodę- bo chyba należy mi się za dojście do takich wniosków?

W dlaszym ciągiu przeraża mnie kwestia finasowa w mojej rodzinie, dlatego muszę zacząć oszczędzać. 

Waga spadła mi prawie o kilogram po jedzeniu samych śmieci i znowu jestem w niedowadze. Żaden to wyczyn i na razie wstrzymuję dlaszy proces ohgraniczania i diety do czasu badań. Nie wiem czy robię dobrze, ale mam tylko siebie i na ten moment wydaje mi się to najlepszym wyjściem.

Aktualnie mam urlop 2 tygodnie i liczę, że załatwię to wszystko w trakcie jego trwania. 

Jestem w trakcie wymyslania nowego adresu bloga- bo naprawdę zależy mi, żeby był bardzo mój, ale był przy tym krótki, a to już jest ciężkie połączenie. Nie ma już tej Imprfect która uważa, że kontrola to jej jedyna nadzieja. Kontrola to tylko jeden z czynników, ale nie całe epicentrum. Obym jak najszybciej mogła podać Wam adres nowego bloga.

Trzymajcie za mnie (i za mój wzrok dodatkowo!) kciuki, żeby wszystko poszło jak najszybciej. 


Koniec. 07/04/21

19:21 Spędziłam tutaj dużo czasu, jako Imprefect podpisywałam się jeszcze w gimnazjum. Nie ma już Imperfect, ta osoba już odeszła. Nazwa teg...