niedziela, 15 listopada 2020

16/11/20

 7:33

Jestem zrozpaczona! Tydzień urlopu za mną, tydzień jedzenia z Lewą i stania przy garach prawie cały dzień, codziennie ćwiczę, dzisiaj w końcu się ważę, a tu+ 1,2kg!! Nie, nie jestem przed okresem. Tak wczoraj późno zjadłam kolację. Muszę przestać podjadać te owoce i mleka roślinne w międzyczasie, zostaje tylko przy kawie. I zważę się jutro bądź w środę- musi coś zlecieć, musi!

Zawsze też podjadłam i waga leciała, nie wiem- już mi metabolizm zwalnia?!

Dosłownie chce mi się płakać. 

sobota, 14 listopada 2020

14/11/20

 14:51

Nie spodziewałam się po sobie, że będzie mi tak ciężko po jej odejściu.

Dopiero powoli się ogarniam. Żałuję, że mam ten urlop akurat teraz, bo dopiero wczoraj jakoś się ruszyłam i sprzątałam. Matmy nie ruszałam od dwóch tygodni, w zasadzie nawet nie wiem jak opisać ten mój stan. Czułam się jakby ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. W zasadzie dalej się tak czuję, ale teraz jestem już przynajmniej mniej zamroczona. 

Przez to posypały mi się założenia diety i boję się, że tylko przybiorę w późniejszym czasie, przez to tak mocne obcięcie kalorii.

Potem może coś dopiszę, bo na razie muszę iść do dziadków- bo zdecydowanie za rzadko ich odwiedzam. 

piątek, 6 listopada 2020

06/11/20


9:21

 Moja babcia nie żyje. 

A ja w swojej bucie i arogancji widziałam ją ostatni raz dwa lata temu. Jeszcze tego roku w lipcu, babcia mówiła, że ona chciałaby mnie po prostu zobaczyć. Przez koronę od marca mam przerwaną terapię. Zanim tam pojadę miałam to przepracować z psycholog. Miałam pojechać w przyszłym roku. 

Nie zdążyłam. 

Nie zdążyłam nawet z nią porozmawiać, bo ostatni raz rozmawiałam z nią w połowie sierpnia na jej urodziny. Bo bałam się zadzwonić, bo nasze relacje zawsze były ciężkie. 

Po prostu nie zdążyłam powiedzieć jej tak wielu rzeczy. 

Tylko i wyłącznie poprzez moje własne egoistyczne decyzje. 

Nigdy sobie tego nie wybaczę i nigdy nie mogę o tym zapominać. 

poniedziałek, 2 listopada 2020

03/11/20

 8:40

Wczoraj po raz pierwszy zadzwoniłam na policję. Brat bez prawa jazdy wziął samochód i kluczyki mojej mamy bez jej zgody, kiedy spała i pojechał do miasta obok. Ona jak zwykle prawie ryczała, ale nic nie zrobiła. Więc ja zadzwoniłam na policję. ale, że policja jest w naszym kraju jaka jest. TO NAWET NIE PRZYJECHALI. I ja teraz boję się, że on może mi coś zrobić. Jeśli tylko do czegoś takiego dojdzie pierwsze co robię, to jadę na obdukcję. Drugi raz nie dam się zaskoczyć. 

Matka pomimo tego, że nawet nie zadzwoniła, to nawet nie potrafi utrzymać wersji w której to ona jest głową rodziny, żeby chociaż on trochę ją szanował. I wypalała mu, że to ja zadzwoniłam. Nie mam słów, żeby opisać jej głupotę i naiwność. Teraz już przynajmniej wiem, że to, że ja za dziecka tak bardzo zostałam pobita przez ojca to są tylko i wyłącznie jej decyzje, bo ona nie zrobiła nic. Teraz mam idealną powtórkę, tego strachu i tej niepewności. I tym sposobem boję się teraz sama o siebie. Oni nie robią nic. Nie wiem co będzie następne, ale on w tym domu może wszystko i taka jest prawda. 

Trzymajcie kciuki, żebym napisała następnego posta. 

Wczoraj skończyłam wszystkie etapy z odstawianiem. Dzisiaj kompletnie mnie już do niczego nie ciągnie. Skończyłam.  Teraz już tylko na razie jem normalną ilość i obserwuję, a potem przechodzę na dietę z Lewą i obcinam kalorie. Nareszcie!

Co do matmy, to podjęłam decyzję, że rezygnuję. Nie ma sensu trwonić na to takie sumy pieniędzy, kiedy muszę odkładać każdy grosz, żeby móc się stąd za 2,3 lata wydostać.

Jeszcze tylko 6 dni i mam urlop 16 dni. Musi się uspokoić do mojego urlopu, bo boję się zostawać tak długo z nim w domu, nawet przed pracą, a co dopiero na urlopie. 

Koniec. 07/04/21

19:21 Spędziłam tutaj dużo czasu, jako Imprefect podpisywałam się jeszcze w gimnazjum. Nie ma już Imperfect, ta osoba już odeszła. Nazwa teg...