Za późno. Jutro muszę wstać wcześniej.
Kawa z mlekiem ryżowym 36kcal.
Mniej niż miesiąc do mojego urlopu.
Z niczego sobie bardziej nie gratuluję niż wyrwanie tych letnich miesięcy bez niego.
Oby tylko konie w niedzielę wypaliły.
Z jazdą jest już coraz lepiej. Wczoraj byłam z mamą na obrzeżach miasta. Czekam na jazdę bezbłędną.
Wczoraj też nie dogadałam się w sprawie dodatkowej jazdy i tak mnie to zestresowało, że automatycznie zjadłam trochę wegańskich lodów. Ale powstrzymałam się, bo nie jestem taka jak on!
I to nie może się zdarzać, bo to są symptomy bycia nim. A to muszę wypełnić. Tak samo jak słomiany zapał- to jest jedna z jego głównych cech. I perfekcjonizm. To wszystko z siebie wyplenię. W imię wolności.
Wczoraj w pracy widziałam tę, która tyle schudła i nic nie przytyła podczas ciąży! A ja stoję w miejscu! Jak ja siebie kurwa nienawidzę! Schudnę te 5 kilo, choćbym miała zdechnąć.
Znowu bardziej dogadują mi inni i słyszę jak szepczą ''księżniczka''. Boję się, że wszystko się popsuje w pracy. Widzę jak oni chudną, ja też muszę! ale to nie jest najważniejszy powód.
Wczoraj oprócz tych wegańskich lodów, nie zjadłam nawet grama białego pieczywa.
Nie wiem czy liczyć już kalorie czy jeszcze nie? Wolałabym nie, ale boję się, że bez tego dalej będę stać w miejscu. Zobaczę do końca tego tygodnia.
Najważniejsza zasada to niejedzenie po pracy. Ostatni posiłek ok. 14:30 ( jedzenia, które nie upodabnia mnie do niego, bo nie ma zasad, ja tego chcę) i ok 22:00 po powrocie z pracy kawa z mlekiem roślinnym i jabłko (ew. herbata) i spać.
Muszę sprawić, żeby drugie zmiany stały się moim największym atutem, zamiast zmorą.
Tak samo jak jazda autem, która idzie coraz lepiej, nauka języków w różnym systemie godzinowym i praca z obliczeniami. To są moje atuty, więc co to dla mnie obrócić tę jedną sprawę w atut? W IMIĘ TEGO, ŻEBY NIE ZJADAĆ WSZYSTKIEGO NARAZ JAK ON!
Moja babcia pokonała swoją słabość do jedzenia i teraz został tylko on i ja.
(zaczęły trząść mi się ręce w chwili kiedy to napisałam.)
Psycholog dopiero w poniedziałek przed pracą.
Strasznie mi się to dłuży i żałuję,
że nie mam spotkania w tym tygodniu.
Waga z dzisiaj 50,06 kg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz