20/09/20
Matka już od rana ucieka przede mną do kuchni. Na szczęście, tak jak mówię powoli to opanowuję w swojej głowie. Jako tako z nią porozmawiałam, ale chyba jednak wolałabym nie. Jej:
''I tak nic nie mogę zrobić, on jest prawie dorosły i podejmuje decyzje za siebie. Jeśli jesteś zła to ugryź się w język, zamiast się kłócić'' U mnie ugryź się w język= się napad. Nie droga mamusiu, skoro on może ćpać, ja mogę wylewać emocje na tego kto je stworzył. Nie cofnę się do tego piekła. Nie tym razem. Kupię nowego laptopa, zdam maturę, upewnię się, że auto jest w dobrym stanie, odłożę pieniądze na start i po prostu się rozejdziemy. Być może wcześniej być może później, każdy ma swoje granice.
Jego nie tykam nawet kijem, to nie jest moje dziecko i ja za niego nie odpowiadam. Chce chlać, ćpać, proszę bardzo. Ważne żebym ja była wystarczająco daleko. Jakie to jest śmieszne, że w tym domu można wszystko byle nikt inny tego nie widział i można żyć w swojej popierdolonej bańce.
Niczego tak nie żałuję jak zawrócenia z odchudzania, przez min. jej płacze. Teraz widzę, że to nie było w trosce o mnie. To była tylko troska o nich samych, nigdy nie chodziło im o mnie. Ona nigdy nawet nie przytaknęła, że fakt jestem chora i mam problem z jedzeniem. Zawsze musiałam ją na siłę trzymać, bo zaraz uciekała.
Otóż nie, tak nie będzie. Zanim odejdę, dokonam zemsty i każdy będzie widział jak bardzo jestem chuda i chora. Specjalnie dla Was. To będzie długa, męcząca i straszna droga, ale tym razem to zrobię i nie cofnę choćby nie wiem jak mój zdrowy rozsądek krzyczała. Kiedy już osiągnę cel, zawrócę i odejdę.
Zrobię to też dla siebie bo zawsze chciałam być szalenie chuda. Niech w końcu wszyscy mamy z tego jakieś korzyści.
Koniec marnowania sobie życia na litość nad nimi.
Przeraża mnie to, że na razie muszę się cofnąć i powtarzać etap ze słodyczami na wagę i muszę wyodrębnić czekolady- i to jak długo czasu mi to zajmie. Bo do tego jednak wróciłam. Jestem zła, że nie mam dziś w domu żadnych słodyczy na wagę i start opóźnia mi się o jeden dzień. Tym razem też muszę równolegle i stale piec swoje wypieki, żeby stało się to dla mnie normalne.
Czuję spokój po tych decyzjach.
Proszę, nie niszcz swojego zdrowia przez tak toksycznych ludzi. Brata miej w dupie, tu się zgadzam, szkoda Twojej energii i sił na kogoś, kto nie potrafi sam się upilnować i zachowywać się jak przystało na "dorosłego już prawie" człowieka. Spróbuj sobie odłożyć trochę kasy i uciekaj stamtąd. Może Twoja matka się kiedyś opamięta i zrozumie, jaką krzywdę Ci robiła. Ale póki to nie nastąpi, czy naprawdę warto stawiać na szali swoje zdrowie? Nie mając sił, nie będziesz w stanie się od nich odciąć, usamodzielnić...
OdpowiedzUsuńNic im nie udowodnisz robiąc sobie krzywdę, to zemści się tylko na tobie. Nie warto niszczyć swojego życia dla takich ludzi. Targają teraz tobą emocje i może teraz wydaje ci się to racjonalne, ale spróbuj to przemyśleć jeszcze raz na spokojnie. Mam nadzieję, że zmienisz zdanie ♥️
OdpowiedzUsuńNie mścij się. Wiem, jakie to trudne, bo sama żyję zemstą od kilkunastu lat. Stawaj się lepsza, jeśli chcesz schudnąć to proszę bardzo, ale dbaj o siebie i swoje zdrowie - zarówno fizyczne jak i psychiczne. Błagam, pomyśl o odpuszczeniu - bo jak Ty pomyślisz, to może i mi się uda ze swojego emocjonalnego gówna wyjść. Jestem z Tobą.
OdpowiedzUsuń